czwartek, 4 lipca 2013

Kulturalnie i (nie) na temat



Na wstępie zaznaczam, iż wpis ten nie ma na celu generalizowania i oskarżania wszystkich studentów oraz absolwentów zarządzania czy marketingu o bezrefleksyjność. Wyjątki znajdą się zawsze i wszędzie.

Jakiś czas temu miałam okazję uczestniczyć w konferencji naukowej, którą określiłabym jako… cóż, może nie do końca interesującą, ale z całą pewnością pouczającą i otwierającą oczy. Nie pamiętam dokładnie, jak konferencja się nazywała, coś z kulturą, nauką i przedsiębiorczością, pamiętam jednak, iż właśnie tego dnia jedna z baniek mydlanych, w których żyłam, pękła. 

Kiedyś wydawało mi się, że ludzie mają w naturze zastanawianie się nad sensem życia oraz zgłębianie zjawisk, które ich intrygują. Tym razem okrutna prawda wyszła na jaw – nie mają. 

Obserwowałam wykształconych młodych ludzi, będących przyszłością naszego narodu oraz przyszłością współczesnego świata, studentów oraz absolwentów takich kierunków jak zarządzanie czy marketing. Obserwowałam, jak każdy z nich po kolei wchodził na podwyższenie, wskazywał dłonią na rzutnik dramatycznym gestem i odczytywał prezentującą się na nim definicję: „Kultura to bla bla bla bla” – a pod spodem fotografia przedstawiająca uroczystość plemienną Aborygenów, podczas której grają na didgeridoo. Kliknięcie, następny slajd. „Bardzo ważnym elementem kultury jest rytuał”. Krótka definicja rytuału oraz zdjęcie rytualnego tańca Pigmejów Baka. Klik, następny slajd. Jestem niezmiernie ciekawa, czy mieli oni jakiekolwiek pojęcie, o jakich dokładnie plemionach mówią. I po co o nich mówią, skoro kulturę mamy wszędzie wokół nas, na wyciągnięcie ręki. Nie musimy jej szukać wśród ludów pierwotnych.

Uczestnictwo w tym, pożal się Boże, wydarzeniu naukowym, sprawiło mi niemal fizyczny ból, gdyż od dobrych kilku lat zewsząd słyszałam, iż nic nie jest obiektywne, wszystko jest kwestią punktu widzenia, a niektóre zjawiska są zbyt złożone, by jakakolwiek definicja była w stanie je pomieścić. Kultura właśnie do takich zjawisk należy.

Jedynym jasnym punktem „konferencji naukowej” był pewien znany profesor, który postanowił przemówić jako pierwszy i powitał osoby zebrane na konferencji słowami: „Teraz proszę się zgłosić, kto ma prezentację, a kto ma coś do powiedzenia”. Zawsze podziwiałam osoby, które jednym zdaniem potrafią wyrazić więcej niż ja kilkudziesięcioma stronami. 

Tak więc, kultura jest to układ wzorów zachowań, samych zachowań i ich wytworów, które są tworzone, nabywane, stosowane i przekształcane w procesie życia społecznego. Ok, wszystko pięknie – ale co z tego?

Przed przejściem do poważnych refleksji możemy posłuchać, co Janusz Gajos ma do powiedzenia o kulturze. Warto, gdyż jego przemyślenia są niezwykle głębokie i niemal wyczerpujące temat. A na deserek jeszcze anegdotka: swego czasu w ramach projektu przeprowadzałam krótką sondę i pytałam ludzi na ulicy, czym według nich jest kultura. Moim absolutnym faworytem był jeden z siedzących pod sklepem alkoholowym pijaczków, który na moje pytanie odparł uroczyście, iż „kulturę trzeba mieć!”. I tyle w tym temacie. 

To posłuchajmy Gajosa. 





Z przyjemnością przeczytałam "Manifest Kultury" Andrzeja Tucholskiego. Chętnie bym go zacytowała, ale musiałabym zacytować całość, a nie o to tutaj chodzi. 

Nie będę powtarzać po Tucholskim, że kultura niska, popularna, ludowa, masowa i wszelkie inne jej rodzaje, często traktowane niemal jak „wyrzutki”, nadal stanowią część kultury. Napisał to raz i chwała mu za to. Nie wnikając, w jakim stopniu czy procencie ja sama jestem konsumentem kultury, teraz chciałabym skupić się raczej na znaczeniu kultury w formie bardziej abstrakcyjnej i filozoficznej.  

Wielość definicji jest wręcz przytłaczająca. Myślę, że każdy intuicyjnie jest w stanie określić, czym jest kultura, jednak kiedy zerknie się na profesjonalne badania poświęcone tej tematyce można odnieść wrażenie, że definicji jest dokładnie tyle, co osób zajmujących się tą kwestią. Termin „kultura” rozpatrywać można w jego najwęższym znaczeniu, a więc rozumieć go jako wszystkie dzieła materialne i niematerialne stworzone przez człowieka, czyli obrazy, teksty literackie czy utwory muzyczne; oraz w najszerszym, jako ogół wszystkiego, co zostało przez człowieka stworzone. Ja przychylam się do tego szerokiego rozumienia; moja wizja kultury obejmuje wszystko, od systemów religijnych, poprzez sztukę, przedmioty codziennego użytku, aż po prawo i naukę. Wbrew pozorom podział ten jest najprostszym z możliwych – kultura jest wszystkim tym, co nie jest naturą. Sądzę zatem, że jedyną kategorią, która pozwala nam tę tajemniczą kulturę choć po części zaszufladkować, jest właśnie ten odwieczny konflikt - kultura versus natura.



 
Może na tym polega właśnie współczesny problem rozumienia kultury i w ogóle rozmawiania o niej. Kochamy szufladkować, uwielbiamy definiować i boimy się wszystkiego, co niezdefiniowane oraz pozbawione nazwy i jasnych granic. Lęk ten jest zupełnie irracjonalny, a do poznania niektórych zjawisk nie jest potrzebne ich zdefiniowanie, ale wczucie się w nie. 

W całym tym wywodzie, który zdążył zmienić już swój kierunek siedemnaście razy, wciąż dążę do tego, że pisząc o kulturze nie zamierzam w żadnym stopniu się ograniczać. Tak naprawdę to dość cwany temat, gdyż zawiera wszystko. Nie ograniczam się do sztuki wysokiej – na mojej artystycznej mapie świata jest miejsce zarówno dla Caravaggia i Dalego, jak i Jeffa Koonsa oraz Milińskiego. Zarówno dla Bartóka, Beatlesów i Lady Gagi, dla Dostojewskiego, Nietzschego, Różewicza, Pratchetta, Larssona i Browna. Dla Kusturicy i Tarantino, dla „Casablanki” i „Powrotu do przyszłości”. Te nazwy i nazwiska to tylko muśnięcie powierzchni sztuki, która jest jedynie małym (choć bardzo istotnym) elementem kultury. Dlatego jedyne, co mogę teraz napisać, to „i tak dalej”. 





Z natury nie lubię ograniczeń, więc i teraz nie będę z własnej woli ich na siebie nakładać. Ten blog będzie relacją z mojej nieustannej wędrówki po różnych obszarach kultury. Będę bronić współczesnej kultury i kultury w ogóle przed przeintelektualizowanym spojrzeniem i perspektywą „kultury wysokiej” oraz przed fundamentalizmem, z którym nie lubię się z wzajemnością. Gdy słyszę fundamentalne stwierdzenia typu „Wszyscy wiedzą, że…”, natychmiast odpowiadam: „Nic mi na ten temat nie wiadomo”.  

Tak, wiem, że prawdopodobnie trzy czwarte narodu nie czyta książek, i nie zacznie niezależnie od tego, czy książka będzie kosztowała pięć złotych, czy trzydzieści. Przecież to są dwa piwa! Prawdopodobnie będziemy dalej doświadczać tego odejścia od słowa, od książki, od rozumienia i od myślenia, czego znakiem może być nasz ulubiony facebook. Jeszcze niedawno trzeba było się wysilić choćby na tę parę słów komentarza. Teraz wystarczy już tylko pojedynczy ruch myszką i kliknięcie „lubię to”. Odchodzimy coraz dalej, zapominamy i, co ciekawe, wcale nie chcemy sobie przypomnieć. Widzę to wszystko wyraźnie i, mimo swojej niechęci do definicji, przychylam się do jednej z nich, której autora niestety nie pamiętam, a google dostarczają mi sprzecznych informacji (jeśli ktoś pamięta, będę wdzięczna za info): „Kultura to jest to, co nam zostaje, gdyśmy już wszystko zapomnieli”. 

Ale w moim mniemaniu to, co pozostaje, też ma wartość, a na dodatek świeżość, zatem postuluję, żeby jednak nie upierać się przy pewnych elementach kultury jako „tych właściwych” i nie oświadczać jeszcze, że kultura „się kończy”. Może nas jeszcze nie raz pozytywnie zaskoczyć. 

To nie koniec na temat kultury, ale koniec na dziś. Następnie będę prawdopodobnie smęcić o reklamie i serialach. 





Cytaty na dziś: 

„Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa” – Julian Tuwim. 

„Słowacki wielkim poetą był.” – Witold Gombrowicz.

4 komentarze :

  1. Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego studenci zarządzania przygotowywali prezentacje o kulturze? Bo dla mnie - studentki kulturoznawstwa - brzmi to mniej-więcej tak, jakby oni dostali zadany temat i przygotowali się do niego jak do szkoły: z jednej strony uważnie, ale z drugiej - bardzo powierzchownie i konformistycznie, z pewną obawą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może jestem idealistką, ale wydaje mi się, że student, który w końcu aspiruje do wyższego wykształcenia, powinien jednak postrzegać różne zjawiska nieco głębiej niż tylko powierzchownie, niezależnie od tego, jaka jest jego specjalizacja. Było dokładnie tak, jak mówisz – sumienne przygotowanie prezentacji i odklepanie napisanego wcześniej tekstu. Nie wymagam, aby każdy był specem od analizowania i interpretowania kultury – sama nie powiedziałabym, że posiadam tę wyjątkową umiejętność w znacznym stopniu – a jedynie odrobiny ciekawości w podejściu do tematu – w końcu gdzie byśmy teraz byli, gdybyśmy nie byli ciekawi tego, co nas otacza? Nie wiem, czy to byli studenci i absolwenci zarządzania, czy też takich tajemniczych kierunków jak „zarządzanie kulturą”, ale myślę, że odrobina kreatywności jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła. Nie mówiąc już o tym, że nie pokusiłabym się o stwierdzenie, że biznes nie ma nic wspólnego z kulturą, a kultura z biznesem – w obecnych czasach wszystko miesza się ze sobą. Ale cóż, może po prostu zbyt dużo wymagam ;)

    Nefariel, bardzo dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety trzeba wziąć poprawkę, że studia na uniwersytecie to już nie wybrane grono młodych ludzi, którzy aspirują, ale tylko kolejny etap edukacji, który trzeba zaliczyć. I wierz mi, jaką rozstrzeloną intelektualnie młodzież mieliśmy w liceach taka przelała się do uniwersytetów - bo teraz dostaje się każdy, a gdy nie ma wzięcia na jakiś kierunek, to i największemu głąbowi z 30% z każdej matury podstawowej znajdzie się miejsce, byleby kierunek otworzyć, byleby była okrągła liczba. Nie rozumiem tego w ogóle i załamuję ręce za każdym razem, kiedy wdrażam się w ten temat po raz kolejny... W każdym razie uniwersytety nie są już żadnym wyznacznikiem. Niestety.

    Pozdrawiam,
    Uhmu

    OdpowiedzUsuń
  4. Uhmu, niestety muszę przyznać Ci rację. Wyższe wykształcenie przestaje być wyznacznikiem, kiedy ma je każdy. Nie rozumiem idei "byle zdobyć papier", a wielu właśnie nią się kieruje w wyborze kierunku studiów, wcale nie mając na celu zdobywania wiedzi i poszerzania horyzontów. Smutne to bardzo. Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

    OdpowiedzUsuń

Distributed By Free Blogger Templates | Designed By Seo Blogger Templates